„Złoty róg” Maryli Szymiczkowej to kolejna część cyklu o Zofii Szczupaczyńskiej, na co dzień przykładnej żony profesora medycyny, która od czasu do czasu umila sobie czas rozwiązując zagadki kryminalne.

Niezbyt zręczny zabieg
Tym razem zagadka jest zagmatwana, ale przecież nie tylko o wątek kryminalny chodzi w przygodach zacnej i przykładnej mieszczki. Skoro już napisałam o zagadce, to pokrótce napiszę w czym rzecz. Wszędobylska Zofia nie może opuścić tak ważnego i skandalicznego wydarzenia, jakim był ślub i weselisko Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną. Tak, tak właśnie wesele tej pary opisał Wyspiański w słynnym dramacie. Jednak zanim do tego doszło, Zofia wyekspediowała swojego safandułowatego małżonka Ignacego do rodziny na wieś. Fabularnie zabieg ten nie przekonał mnie zupełnie, a pozbycie się Ignacego z domu, a co za tym zepchnięcie go na trzeci plan całej historii, jest niezwykle toporny i bez sensu. Myślę, że pojawienie się profesora w Bronowicach dałoby autorce sporo możliwości w budowaniu akcji. Ale za to na weselisku była jego żona, Zofia, która podpatrywała, śledziła i chcąc nie chcąc, znalazła się w centrum wydarzeń.
Miałeś chamie złoty róg
Nie będę tutaj zdradzała wątku kryminalnego, napisze tylko, że ma on związek z typowo polskim spiskowaniem: nieudolnym, śmiesznym, a zarazem śmiertelnie poważnym. Z tym, że całą konfidencję serio biorą tylko zaangażowani w nią panowie. Ważną rolę odgrywa w całej zmowie pewien cenny przedmiot, skradziony z Muzeum Czartoryskich .
Nie czytuję kryminałów poza serią o przygodach Szczupaczyńskiej, więc dla mnie bardziej niż sama intryga kryminalna ma znaczenie tło obyczajowo społeczne przełomu XIX i XX wieku. A to, jak zwykle u Szymiczkowej jest pokazane z dużą ilością barwnych szczegółów. Przeniesienie części akcji pod Kraków, do Bronowic, gdzie odbyło się słynne wesele, pozwoliło autorce (a tak naprawdę dwóm autorom) odmalowanie galicyjskiej wsi i życia, jaki w niej wiedli polscy chłopi.
Profesorowa i sędzia
Poza tym w „Złotym rogu” Zofia wreszcie pokazuje swoją kobiecą stronę, przez to staje się bardziej wiarygodna. Nie zdradzę o co chodzi, ale jestem ciekawa, jak dalej zostanie pociągnięty wątek sędziego Klossowitza i profesorowej Szczupaczyńskiej.
Generalnie „Złoty róg” jest dobrą rozrywką na długie zimowe wieczory. Przenosi nas w czasie do Krakowa pod zaborem austriackim, pokazując życie w nim samym i pod nim z różnych punktów widzenia.