Orlando Fides „Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji”, to książka niezwykła i każdy, kto chce poznać XX-wieczną historię Rosji powinien ją przeczytać. „Szepty” są lekturą obowiązkową.

Rosja sowiecka – koniec rodziny
Chyba jestem czytelniczym masochistą. Lubię książki, które dążą do prawdy, pokazują fakty, odsłaniając ciemne, wręcz czarne karty historii ludzkości. Orlando Fides napisał książkę niezwykłą, bo sięgającą do samych fundamentów radzieckiego państwa: do rodziny. Jest to, jak najbardziej książka historyczna, ale również socjologiczna, pokazująca, jak w ciągu kilku lat od rewolucji październikowej do lat dwudziestych, ale też dalej, zmieniła się struktura rodziny rosyjskiej. Nie tyle może jej struktura ile wzajemnie relacje między jej członkami. Dzieci urodzone tuż po objęciu władzy przez bolszewików były już inaczej wychowywane niż ich rodzice. Ci ostatni zazwyczaj byli oddanymi bolszewikami i na plan pierwszy wysuwała się praca dla partii, a dziecko zostało zepchnięte na plan dalszy. Często pozostawiane pod opieką babci, która mając znaczny wpływ na wychowanie wnuków, bardziej lub mniej „przemycała” wartości rodzinne i społeczne, obowiązujące jeszcze w czasach, gdy sama wychowywała swoje dzieci.
„Szepty” głośny krzyk tych, których już nie ma
Orlando Fides pisząc swoją monumentalną pracę, skupił się na losach kilku rodzin, począwszy od rewolucji październikowej, a skończywszy na czasie, gdy ZSRR runął, rozpadając się na części składowe. Wybierając bohaterów swojej książki, autor zrobił to przekrojowo, co daje nam niemal pełny obraz struktury sowieckiego społeczeństwa. Mamy zatem losy „kułaków”, czyli według pokrętnych ówczesnych standardów zbyt bogatych rolników, urzędników niskiego i średniego szczebla „oddanych sprawie”, a także pisarzy, dziennikarzy mniej lub bardziej, a czasem wręcz fanatycznych wyznawców Stalina, intelektualistów, jak pisarz Konstantin Simonow.
Pisząc „Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji” Fides zrobił wręcz benedyktyńską pracę. W otwartych rosyjskich archiwach przeczytał setki listów, pamiętników i notatek, będących głosami zza grobu o tamtych, nieludzkich czasach. Czasach kiedy nawet wśród najbliższych nie można było sobie pozwolić na szczerość, a jeśli już rozmawiano to jedynie szeptem. Opresyjny system pozbawił ludzi człowieczeństwa. Czystki lat 30-tych ( i nie tylko wtedy), odebrały dzieciom rodziców, a rodzicom dzieci. Dzieci pozbawione opieki, rzadko kiedy babcie dawały radę wykarmić i wychować wnuki, trafiały do sierocińców, gdzie niemal przymierały głodem. Uznawane za potomstwo „wrogów ludu” miały utrudniony start w dorosłe życie: nie mogły studiować, czy dostać lepszej pracy. Większość rodziców nie wróciła, rozstrzelania tuż po aresztowaniu lub zmarła w łagrach z wycieńczenia, chorób i głodu. Tym, którym udało się przeżyć, wracali będąc wrakiem człowieka. Przeżyta trauma, która też była doświadczeniem ich dzieci, nie pozwoliła na odbudowanie więzów rodzinnych.
„Szepty” Orlando Figesa to niełatwa lektura, choć czyta się ją znakomicie. Niełatwa ponieważ uświadamia, jak strasznym, opresyjnym i kontrolującym wszystkie aspekty życia był system stalinowski. Zmiażdżył, przeżuł i wypluł wszystkie wartości etyczne, moralne i etyczne, na których opierało się społeczeństwo rosyjskie przed 1917 rokiem. Powstał homo sowietus ze złamanym kręgosłupem moralnym, bojący się własnego cienia i milczący. A jeśli mówił to niewiele i tylko szeptem.
No i przez tę recenzję, będę „zmuszona” przeczytać tę książkę! Brzmi niesamowicie, ale ja chyba też jestem taką masochistką, ale taką zdrową. A co to znaczy? Nie odkryję tu tzw. Ameryki, jeżeli powiem, że lepiej znać całą prawdę, nawet tą najgorszą, niż nie wiedzieć nic lub prawie nic na temat tego co było. Na szczęście żyjemy już w czasach, w których możemy mówić, możemy nawet krzyczeć, a przede wszystkim mamy dostęp do materiałów źródłowych na podstawie których powstają takie książki jak „Szepty”. Dziękuję i jak przeczytam, to podzielę się odczuciami.