„Rosja we krwi. Terroryzm dwóch dekad” Pawła Semmlera, mimo że liczy niespełna 200 stron, nie jest lekturą lekką i prostą. Powiedziałabym, że jest reportażem z gatunku ciężkiego, który pozostawia czytelnika z pytaniami, których jest więcej niż odpowiedzi.

Terroryzm współcześnie stał się, niestety, metodą walki, w której największą cenę, życia i zdrowia, płacą niewinni ludzie: przypadkowi przechodnie, pasażerowie, który meli pecha jechać z pracy do domu wagonem metra, do którego wsiadła terrorystka samobójczyni lub akurat znalazł się w holu lotniska.
Czeczenia – beczka prochu
Rosyjski terroryzm ściśle łączy się z Kaukazem. To stamtąd, a ściślej rzecz biorąc z Czeczeni, ale też z Dagestanu rekrutują się terroryści i terrorystki, bo nie brakuje kobiet wśród osób przeprowadzających krwawe zamachy. Najbardziej szokująca teza książki Semmlera, dotyczy tego, że jeden z największych, stojących na czele najbardziej krwawych zamachów, Szamil Basajew mógł mieć powiązania z rosyjskim wywiadem i do pewnego stopnia jego poczynania mogły być sterowane przez Moskwę.
Odbijanie zakładników po rosyjsku
Przerażające są nie tylko same zamachy terrorystyczne, które szerokim echem odbiły się na świecie i były szeroko komentowane w mediach. Wystarczy tylko wspomnieć atak na teatr na Dubrowce w 2002 roku, na którego czele stał Barajew, a udział w nim wzięły również kobiety. Zdarzenie to skończyło się szturmem oddziałów specjalnych, w którym zginęli wszyscy terroryści oraz 130 widzów, którzy feralnego wieczoru przyszli obejrzeć spektakl, a 700 osób odniosło rany. Przeprowadzanie szturmów na obiekty, w których przetrzymywani są zakładnicy, ma na celu zabić terrorystów, a że przy okazji giną zakładnicy? No cóż… Rosja nie liczy się z życiem i zdrowiem swoich obywateli. Liczy się cel: unicestwienie terrorystów. Kolejnym przykładem potwierdzającym tą tezę jest krwawa jatka w szkole w Biesłanie. Tam zginęli uczniowie i nauczyciele, którzy przyszli na inaugurację roku szkolnego. Terroryści byli okrutni: zabijali niewinne dzieci, towarzyszących im rodziców i nauczycieli. Lecz szturm rosyjskiej jednostki specjalnej na budynek szkoły spowodował śmierć nie tylko przetrzymujących, ale przede wszystkim 334 zakładników, w tym 186 uczniów.
Rosji rozumem nie ogarniesz
„Rosja we krwi” jest dobrze udokumentowanym i przystępnie napisanym reportażem. Powinna stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć, co się dzieje we współczesnej Rosji i dlaczego wciąż Kaukaz jest tykającą bombą zegarową. Prawidłowo postawione pytanie powinno brzmieć: kiedy i gdzie znów usłyszymy o zamachu w Rosji? Czy to będzie samobójczy atak w metrze? A może na pociąg, tak jak w 2011 roku, kiedy bomba wybuchła w jednym z wagonów Newskiego Expressu?